Mowa oczywiście o Terrafugia Transition - pierwszym latającym samochodzie, którego masowa produkcja może rozpocząć się już w przyszłym roku. Pierwsze testy lotnicze i sześć udanych próbnych lotów TT przeszedł już w marcu 2009 r. I to przeszedł na tyle dobrze, że tuż potem Federalny Urząd Lotniczy zdecydował o dopuszczeniu go do ruchu lotniczego jako lekkiego samolotu sportowego. Prawdziwy przełom jednak nastąpił zaledwie kilka tygodni temu. Na początku lipca bowiem maszyna zyskała również akceptację National Highway Traffic Safety Administration, która z kolei dopuściła go do ruchu samochodowego i zezwoliła na poruszanie się nim po publicznych drogach.
**CZYTAJ TAKŻE
Hoverbike, czyli latający motocykl z AustraliiTo lata!
**
Wszystko wskazuje więc na to, że zeszłoroczne zapowiedzi amerykańskiej firmy Terrafugia spełnią się i już niebawem będzie można kupić pierwszy
seryjnie produkowany latający samochód. Do jego prowadzenia wystarczy licencja pilota lekkiego samolotu sportowego [jej zdobycie wymaga zaledwie 20 godzin treningowych lotów - red.], no i oczywiście prawa jazdy.
Twórcy małego transformersa, jak pieszczotliwie nazywają TT amatorzy motoryzacyjnych nowinek, szacują, że maszyny nabywców znajdą przede wszystkim wśród obywateli Stanów Zjednoczonych. - Tam przecież i tak wiele osób ma swoje własne małe samolociki, przy niemalże każdym domu jest hangar - zapewniają. Terrafugia Transition cieszy się również ogromnym zainteresowaniem Brytyjczyków. Chęć nabycia pierwszych modeli zgłosiło już 20. W tym gronie znalazł się m.in. sir Richard Branson, twórca marki Virgin Group, który publicznie oświadczył: - Koniecznie muszę dowiedzieć się o tej maszynie jak najwięcej i osobiście ją przetestować.
By jednak w ogóle zaistniała możliwość latania dwuosobowym TT po Wielkiej Brytanii, konieczne jest zezwolenie Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA). Eksperci zapewniają, że nie będzie z tym problemu - EASA wkrótce ma wydać odpowiednie dokumenty. Jonathan Nicholson z Urzędu Lotnictwa Cywilnego wyjaśnia: - W przypadku małych, lekkich samolotów takich jak TT, proces wydawania zezwolenia nie powinien być ani szczególnie drogi, ani czasochłonny, tak jak to było w przypadku wydawania podobnego pozwolenia
przez NHTSA, amerykański odpowiednik EASA. Amerykańskie i europejskie standardy bezpieczeństwa są przecież bardzo podobne. Dokładna data uruchomienia seryjnej produkcji Terrafugia Transition nie została jeszcze co prawda ustalona, wiadomo już jednak, że pierwsze egzemplarze powędrują do stu klientów, którzy jako pierwsi wpłacą po 6,2 tys. funtów zaliczki.
Sherry Grobstein, programistka komputerowa z Massachusetts, była jedną z pierwszych, która wypełniła czek: - Nie mogłam się wahać ani chwili. TT to najfantastyczniejszy pomysł w całym wszechświecie! Taką maszyną mogę polecieć dokądkolwiek, a jeśli na przykład w międzyczasie popsuje się pogoda, wrócić nią - już jako autem - do domu. Przy okazji zniknie konieczność wynajmowania auta lub brania taksówki tylko po to, by dostać się z jakiegoś lotniska do centrum miasta.
**CZYTAJ TAKŻE
Samolot kontra samochódLatające auto już w 2011 roku**
Podobnie jak wielu Amerykanów mających uprawnienia pilota lekkiego samolotu, Grobstein ma już jeden samolot - Cessnę 150. Użytkowanie TT ma być jednak dla niej sporo tańsze. Po jednym tankowaniu TT jest w stanie pokonać 500 mil. W locie osiąga prędkość maksymalną 185 km/godz. i 105 km/godz. na drodze. Ważący 650 kg pojazd wyposażony jest w śmigło pchające i składane skrzydła. Dzięki temu, przekonfigurowanie go z samochodu w samolot lub odwrotnie, zajmie statystycznemu kierowcy niespełna pół minuty. By rozpocząć ten proces, trzeba będzie tylko wcisnąć guzik.
- On jest po prostu jak mały transformers - z entuzjazmem mówi Carl Dietrich, pomysłodawca innowacyjnego pojazdu i prezes Terrafugia, porównując maszynę do tej przedstawionej dawno temu w animowanym filmie "Transformers". - Jego rozmiary sprawiają, że w zasadzie nie potrzebuje nawet specjalnego hangaru, zmieści się w przeciętnym garażu.
Terrafugia Transition jest pierwszym tego rodzaju projektem, który dotarł tak blisko etapu seryjnej produkcji. Podczas jazdy po drodze jest dwumiejscowym samochodem z napędem na tylną oś. Zgodnie z oficjalnymi danymi pali średnio 6,7 l/100. By oderwać się od ziemi, wystarczy mu 518 m prostego asfaltu. A wtedy może przelecieć nawet 787 km ze stałą prędkością 172 km/godz. Cena jednego TT, którą aktualnie podają jego producenci, to ok. 200 tys. dol. (około 550 tys. zł).
Źródło: Gazeta Wrocławska
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?