Elektryczne auta mają uniezależnić USA od ropy

Stany Zjednoczone włączyły się w środowiskowy wyścig zbrojeń. Planują opracować technologię czystej energii. Amerykański sekretarz ds. energii Steve Chu porównał ten zapał do tego z lat drugiej wojny światowej, kiedy pracowano nad bronią jądrową.

Chu powiedział, że Stany Zjednoczone starają się powtórzyć poprzednie sukcesy, kiedy to udało im się zebrać grupy naukowców do wspólnych badań. W przeszłości dzięki temu udało się dojść do dużych przełomów w odkryciach naukowych. Celem numer jeden jest stworzenie samochodów napędzanych energią elektryczną. Zdaniem dr. Chu, już w 2015 r. będą one w stanie konkurować z tymi, które są napędzane benzyną.

Na imprezie towarzyszącej podczas szczytu klimatycznego ONZ w meksykańskim Cancún dr Chu powiedział, że historia pokazała nam korzyści z rywalizacji różnych państw w celu wyprodukowania technologii, która zmieni zasady gry. - W czasach największej potrzeby, kiedy myślisz, że Niemcy pracują nad bronią nuklearną, musisz się z nimi ścigać. Tak samo, jeśli strona przeciwna pracuje nad stworzeniem radaru... USA uczyniła podobnie - powiedział Chu.

W Stanach Zjednoczonych wzrasta obawa, że Chiny wychodzą na prowadzenie w wyścigu o stworzenie energii odnawialnej, która zdominowałaby światowe rynki. Według badań Ernst & Young połowa ze wszystkich turbin wiatrowych zainstalowanych w tym roku na świecie zostanie postawiona w Chinach. Doktor Chu, laureat nagrody Nobla w dziedzinie fizyki, powiedział, że Stany Zjednoczone zbiorą czołowych naukowców w ośrodki innowacyjnej energii. Setki projektów otrzyma finansowanie, w tym bardziej efektowne metody wytworzenia biopaliwa z plonów i zwiększenie pojemności akumulatorów.

Naukowiec oczekuje, że w przeciągu zaledwie pięciu lat elektryczne samochody będą mogły jeździć na odległość nawet 700-800 km. Obecnie samochody na tym napędzie przejeżdżają maksymalnie 160 km.
Naukowiec także dodał, że Stany zaraz po Chinach emitują największą ilość spalin na świecie. W związku z tym wydały 90 mld dol. ze swojego pakietu stymulacyjnego dla gospodarki na zieloną technologię. Tak samo dostosują się do swojej obietnicy do zredukowania emisji dwutlenku węgla mimo braku zgody na przyjęcie tego projektu przez narodowych ustawodawców.

Sekretarz ds. energii także dostarczył mocną linię obrony dla naukowców środowiskowych, którzy prognozowali, że gazy cieplarniane mogą spowodować niebezpieczny wzrost temperatury. - Nauka nam mówi, że zmieniamy klimat ziemi. To oznacza, że musimy postawić sobie pytanie, czy chcemy i jesteśmy w stanie dokonać inwestycji, które zapewnią nam przyszłość gospodarczą oraz ochronią środowisko dla naszych dzieci i wnuków - powiedział Chu. Tymczasem Alden Meyer, dyrektor ds. polityki Unii Przejętych Naukowców, która jest amerykańską grupą lobbystów, powiedział, że republikańscy senatorowie próbują powstrzymać Agencję Ochrony Środowiska Stanów Zjednoczonych (US Environmental Protection Agency - EPA) od zajęcia się sprawą regulowania emisji gazów cieplarnianych.

- Oni próbują skuć EPA w kajdanki i przydusić, każdego, kto się temu sprzeciwi - powiedział, nie kryjąc oburzenia Meyer. - Stosują się bardzo różne chwyty, nawet powstrzymują niektóre stany od naśladowania Kalifornii, która zredukowała, i to znacznie, emisję gazów. To bardzo uparta i dobrze opłacana strategia. Jej głównym sponsorem są producenci paliw kopalnych, oni za tym stoją - powiedział Meyer.