Jest dramatycznie źle. Chętnych na egzamin brak. To przez niż

W wakacje zawsze było mniej chętnych, ale w tym roku jest dramatycznie źle - przyznaje Tadeusz Kondrusiewicz, dyrektor bydgoskiego WORD-u. - Zawsze było około 250 osób dziennie, a teraz ledwie 140. Mamy trudności z zebraniem 12-osobowej grupy na egzaminy teoretyczne. Bywa, że zgłaszają się 3 osoby.

To z powodu niżu demograficznego i kryzysu ekonomicznego coraz mniej młodych ludzi zdobywa prawo jazdy. Wojewódzkie ośrodki ruchu drogowego w Bydgoszczy, Toruniu (jego grudziądzkiej filii) i Włocławku egzaminują teraz o wiele mniej osób niż przed rokiem.

Dlatego dyrektor Kondrusiewicz likwiduje drugą zmianę, wysyła egzaminatorów na urlopy, niekoniecznie planowane, będzie ciął etaty do 3/4 i 1/2, by zatrzymać ludzi, przeczekać kryzys.

Mimo kryzysu szef bydgoskiego WORD-u chciałby jednak otworzyć filię ośrodka w Inowrocławiu, która egzaminowałaby tylko na kategorie A i B. To dlatego, że Inowrocław z powiatem zamieszkuje ok. 100 tys. osób, więc rynek jest spory. A, niestety, duża jego część „odpływa" do WORD-u w Koninie. Prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza złożył już stosowny wniosek do marszałka województwa. Potrzebna jest uchwała sejmiku.

Dyrektor przyznaje też, że do ogólnego kryzysu w branży mogło też wpłynąć zaostrzenie wymagań co do egzaminów teoretycznych na wszystkie kategorie prawa jazdy i praktycznych na kategorie motocyklowe.

Mniejszą frekwencję notuje także WORD w Toruniu, toteż dyrektor Marek Staszczyk już podziękował jednemu egzaminatorowi, a kto wie czy nie będzie musiał kolejnym. - Oby tak się nie stało - życzy sobie dyrektor, ale już zapowiada cięcia etatów, już wysyła ludzi na urlopy. On także zlikwidował drugą zmianę egzaminacyjną.

Marek Staszczyk ma nadzieję, że w sierpniu do egzaminów przystąpi większa liczba studentów. Na pewno będzie ich więcej, jeśli pogorszy się pogoda, bo wtedy młodzi ludzie zamiast wyjechać pod namiot częściej decydują się na podniesienie kwalifikacji, także kierowcy.

Marek Stelmasik, zastępca dyrektora WORD-u we Włocławku też nie ukrywa, że dobrze nie jest. - Ratuje nas, że wielu egzaminatorów jest na urlopach, ale jak wakacje się skończą, sytuacja będzie trudna - stwierdza. Dodaje, że drugiej zmiany likwidować nie trzeba, bo jej nie było.

Nie trzeba być geniuszem, by zrozumieć, że niż demograficzny i kryzys wpłyną fatalnie na rynek szkolenia i egzaminowania kierowców. Ministerstwo Transportu dorzuciło do tego problemu na początku roku kolejny - zmianę ustawy o kierujących pojazdami, która utrudniła dostęp do uprawnień.

Stanowisko za całokształt stracił sekretarz stanu w resorcie Tadeusz Jarmuziewicz. - Efekty radosnej twórczości ministerstwa są aż nadto widoczne. Trzeba ograniczać liczbę etatów, tracą je instruktorzy i pracownicy administracyjni, szkoły jazdy padają, wreszcie zmniejszają się wpływy do budżetu państwa - wylicza Jerzy Kociszewski, wiceprezes ogólnopolskiego stowarzyszenia szkół jazdy Kierowca.pl, właściciel Szkoły Jazdy „Modraczek" w Bydgoszczy. - A przecież nową ustawę o kierujących pojazdami wdrażano pod hasłem poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Marek Weckwerth "Gazeta Pomorska"