Wicemistrz świata w finałowym wyścigu pokonał Duńczyka Nickiego Pedersena, Jarosława Hampela i Szweda Magnusa Zetterstroema. Rune Holta, trzeci z reprezentantów Polski, nie zakwalifikował się do najlepszej ósemki.
Po trzech rundach tegorocznych indywidualnych mistrzostw świata liderem klasyfikacji generalnej pozostał filigranowy Duńczyk Kenneth Bjerre. Hampel i Gollob awansowali w klasyfikacji generalnej szesnastej edycji cyklu Grand Prix. Lider i kapitan leszczyńskich Byków sklasyfikowany jest na drugim , a kapitan biało--czerwonych na trzecim miejscu.
Na Markecie tor był twardy, niczym skała u wybrzeży Szkocji. Szwed Tony Olsson, nowy dyrektor sportowy, który we wspomnianej roli zastąpił słynnego Ole Olsena, trzykrotnego złotego medalistę mistrzostw świata, a później twórcę potęgi duńskiej reprezentacji, obawiał się opadów deszczu. Prognozy nie był najlepsze, ale pogoda była jednak bardzo łaskawa dla finalistów cyklu Grad Prix i kibiców.
Tradycyjnie, w Pradze, na trybunach dominują polscy kibice. Naprawdę mieli powody do dumy i wielkiej satysfakcji.
W drugim wyścigu Hampel przegrał tylko minimalnie z Andreasem Jonssonem. Szwed był bardzo szybki w stolicy Czech. Wygrał rundę zasadniczą, w której zgromadził 13 punktów.
O dwa punkty mniej od kapitana reprezentacji Szwecji mieli na koncie Hampel i Bjerre. Duńczyk i Polak sobotniego wieczoru po raz pierwszy zmierzyli się w trzynastej gonitwie, inaugurującej czwartą serię. Bjerre zameldował się na mecie przed Hampelem.
Ponownie ścigali się w drugim półfinale. Polak triumfował, a przed liderem cyklu Grand Prix drzwi do wielkiego finału zatrzasnął rodak Nicki Pedersen. W pierwszym półfinale zwyciężył Gollob. Dzięki perfekcyjnej taktyce rozprawił się z rewelacyjnie ścigającym się w Pradze szwedzkim weteranem "Zorro" Zetterstroemem i Duńczykiem Hansem Andersenem.
Gollob po dwóch seriach miał tylko dwa punkty. Przyznał później, że popełnił kilka błędów w wyścigach rundy zasadniczej. Najważniejsze, że był czujny, szybki i perfekcyjny w półfinale i w finale, gdzie praktycznie szybko pozbawił rywali marzeń o sukcesie. Jarosław Hampel był także szczęśliwy. - Jeszcze nigdy nie wygrałem finału w Grand Prix. Obiecuję, że mój czas nadejdzie - przyznał "Mały". Może już w Kopenhadze?
Marketa okazała się pechowa dla Emila Sajfutdinowa. Brązowy medalista GP 2009 miał koszmarny upadek w piętnastym wyścigu. Rosjanin utracił kontrolę nad swoim motocyklem po zahaczeniu tylnego koła maszyny Chrisa Harrisa. Z ogromną siłą uderzył w dmuchaną bandę. Opuścił stadion w ambulansie, ze złamaną lewą ręką.
Gollob, po raz drugi w karierze, sięgnął po Wielką Nagrodę Czech. "Chudy", po raz pierwszy triumfował na Markecie w 1999 roku. Najlepszy żużlowiec w historii polskiego speedway’a nad Wełtawą odniósł siedemnaste zwycięstwo w cyklu Grand Prix. Sobotni turniej był 125. w historii cyklu Grand Prix. Młodszy z braci Gollobów w sobotnią noc zaliczył 121. start w serialu pod tytułem Grand Prix, a po raz 47. ścigał się w wielkim finale. Aż 37-krotnie stanął na podium (17-5-15).
Dwukrotny wicemistrz świata (1999, 2009) w rankingu wszech czasów zajmuje trzecie miejsce za Australijczykiem Jasonem Crumpem i Tonym Rickardssonem, ale sześciokrotny mistrz świata ze Szwecji latem 2006 roku postanowił zakończyć karierę na żużlowym torze.
Jarosław Hampel, lider i kapitan Unii Leszno w finałowym wyścigu startował 11 razy. "Mały" na podium zameldował się ośmiokrotnie. Dotychczas nie stanął na jego najwyższym stopniu. Pięć razy był drugi.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?