Wrocław: miastu grozi paraliż komunikacyjny

Decyzja o otwarciu drogi w czwartek wywołała wielką awanturę między Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, która trasę buduje, a wrocławskim magistratem. Ten ostatni był pewien, że trasa zostanie otwarta w sobotę. Przygotował nawet organizację ruchu, która ma obowiązywać właśnie od tego dnia i zamontował specjalne znaki drogowe z informacją o zmianach od 7 maja.

**CZYTAJ TAKŻE

**

Dlaczego urzędy się nie dogadały? - Nie było żadnej informacji ze strony GDDKiA. O otwarciu obwodnicy dowiedzieliśmy się w środę o godz. 14.19, kiedy dostaliśmy fax - twierdzi Paweł Czuma, dyrektor biura prasowego w urzędzie miejskim. - Miasto wie o naszej decyzji od 28 kwietnia - upiera się Joanna Borkowska, rzeczniczka wrocławskiego oddziału GDDKiA. - Dlatego dziwi mnie, że teraz urzędnicy twierdzą, że są nieprzygotowani.

W ratuszu twierdzą, że od dawna proponowali, aby obwodnicę otworzyć w sobotę. Bo wtedy w mieście jest mniejszy ruch i kierowcy zdążyliby się przyzwyczaić do zmian przed szczytem komunikacyjnym w poniedziałek. Paweł Czuma, dyrektor biura prasowego we wrocławskim magistracie: -Takie działanie GDDKiA to sprowadzenie zagrożenia dla wrocławian. Teraz na ul. Granicznej, czy rondzie Pileckiego (tędy będą jechały samochody, które zjadą z AOW) obowiązuje inna organizacja ruchu, niż ta która miała zostać wprowadzona w sobotę, gdy liczyliśmy, że otwarty zostanie kolejny fragment obwodnicy.

Według Czumy, główny kłopot powstanie na rondzie Pileckiego (obok Factory): łącząca się z nim ulica Graniczna, do soboty nie będzie miała pierwszeństwa przejazdu, kierowcy zjeżdżający z autostrady będą więc mieli problemy, by dostać się na rondo. Korki są murowane.

Źródło: Gazeta Wrocławska