Strajk taksówkarzy 27 marca 2024. Jakie mają postulaty? Gdzie będą protestować?

OPRAC.:
Mariusz Michalak
Mariusz Michalak
25-11-2020 bialystok strajk taxi taksowkarzy fot. wojciech wojtkielewicz/kurier poranny/gazeta wspolczesna/polska press
25-11-2020 bialystok strajk taxi taksowkarzy fot. wojciech wojtkielewicz/kurier poranny/gazeta wspolczesna/polska press Wojciech Wojtkielewicz
Przed wyborami samorządowymi branża taxi naciska na lokalne władze – domaga się podniesienia stawek za przejazd. Ale to niejedyny postulat. Kierowcy zapowiedzieli strajk.

W środę 27 marca w Warszawie dojdzie do protestu taksówkarzy – zablokują ruch w centrum, chodząc po przejściach dla pieszych w pobliżu Pałacu Kultury i Nauki. Kierowcy zrzeszeni w tradycyjnych korporacjach chcą pokazać lokalnym władzom, jak bardzo są niezadowoleni z faktu, że Rada Miasta odrzuciła uchwałę, dzięki której stawki opłat za przejazd mogły wzrosnąć czy – jak mówią sami taksówkarze – mogły zostać urealnione.

"Rzeczpospolita" przypomniała, że ustalany przez samorząd górny limit taryfowy (stawka maksymalna za przejechany kilometr) nie był zmieniany od 22 lat.

Tradycyjni taksówkarze twierdzą, iż konkurencja z przewozami przez aplikację jest nierówna, bo firmy takie jak Uber czy FreeNow korzystają z tzw. dynamicznych cenników i w praktyce w godzinach szczytu zarabiają więcej, niż taksówkarze mogą wyjeździć w ramach limitu. Efekt? Platformy przewozowe rosną w siłę, a kolejne tradycyjne korporacje znikają z rynku.

Jak wyjaśnił cytowany przez gazetę Dariusz Chojnowski, przewodniczący "Warszawskiego Taksówkarza", walka z samorządem o podwyżki trwa w sumie od czterech lat, ale jest całkowicie bezskuteczna.

Taksówkarze poza wzrostem opłat domagają się również równego traktowania rywali jeżdżących dla popularnych platform. Ci nie mają sztywnych taryf, lecz stosują tzw. dynamiczne cenniki. A to – wedle protestujących – zaburza konkurencję.

Według "Rzeczpospolitej" firmy z branży przewozu osób przez aplikację też mają kłopoty, m.in. z brakiem rąk do pracy. Ostatnio ostrzegały, że – z uwagi na utrudnienia związane z podjęciem pracy w tym zawodzie przez obcokrajowców – z rodzimego rynku przewozu osób już za parę miesięcy zniknie nawet co dziesiąty kierowca. W Warszawie i innych dużych miastach deficyt ten może sięgać nawet 30 proc., a ceny przejazdów pójdą w górę nawet o 50 proc. To nie robi jednak wrażenia na tradycyjnych taksówkarzach. Dariusz Chojnowski zaznacza, że gdyby operatorzy aplikacji stosowali się do prawa miejscowego i obowiązujących stawek, pasażerowie nie musieliby bać się podwyżek.

Źródło:

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty