Produkcja Warszawy M20 ruszyła równo 60 lat temu (ZDJĘCIA)

Paweł Puzio
Produkcja Warszawy M20 ruszyła równo 60 lat temu (ZDJĘCIA)
Produkcja Warszawy M20 ruszyła równo 60 lat temu (ZDJĘCIA)
Pierwsze Warszawy wyjechały z fabryki na Żeraniu 6 listopada 1951 r. Przeczytaj historię człowieka, który całe życie jeździł tymi samochodami.
Produkcja Warszawy M20 ruszyła równo 60 lat temu (ZDJĘCIA)
Produkcja Warszawy M20 ruszyła równo 60 lat temu (ZDJĘCIA)

Tadeusz Wiśniewski nigdy nie lubił używanych samochodów. Kochał nowe auta. W 1959 roku nie miał żadnego wyboru. W Polsce mógł tylko kupić Warszawę M20.

 

„Gniotsa, nie łamiotsa”

– To był niezastąpiony samochód na polskie drogi końca lat pięćdziesiątych - błoto, kocie łby, klinkier. Asfalt, to była rzadkość. A zimą to była walka ze śniegiem i zaspami. Warszawa „garbusek” nie bała się ani błota, ani śniegu, ani kolein po łydki. Była, jak czołg T-34, „gniotsa, nie łamiotsa” – wspomina Tadeusz Wiśniewski, 90-latek z Lublina.

Wujek Stalin sprzedaje nam Forda

Polska motoryzacja po II wojnie światowej miała stać na Fiacie. W Centralnym Urzędzie Planowania już w 1946 roku szykowano plan podniesienia po wojennej pożodze polskiego przemysłu motoryzacyjnego. W 1947 roku rozpoczęto rozmowy z  Fiatem na temat rozpoczęcia produkcji modelu 1100. 27 grudnia tego roku podpisano nawet umowę, na mocy której węglem i żywnością mieliśmy zapłacić Włochom za prawa do licencyjnej produkcji. Niestety w życie wszedł Plan Marshalla i tani węgiel z USA, jak twierdzą niektórzy, skutecznie wpłynął na fiasko polsko-włoskich ustaleń. Za drzwiami stał już Wielki Brat.

 

Zobacz też: Warszawa - różne modele - zdjęcia

Światła radziecka myśl techniczna i „ojciec wszystkich narodów” Stalin mieli już dla Polski propozycję nie do odrzucenia – licencję na samochód GAZ-M20 Pobieda.

Za dokumentację techniczną zapłaciliśmy jak za zboże – 130 milionów ówczesnych złotych, natomiast za tłoczniki wraz z oprzyrządowaniem – 250 milionów złotych. 25 stycznia 1950 roku złożono podpisy pod umową licencyjną na samochód GAZ-M20 Pobieda. Ludzie radzieccy pomogli polskim towarzyszom w budowie fabryki i organizacji seryjnej produkcji Warszawy M20. A Pobieda, produkowana w ZSRR od 1946 roku, to nic innego jak rozwinięcie tzw. emki, czyli przedwojennego Gaz-M1. Ten samochód to z kolei licencyjny Ford Model B, produkowany za oceanem w latach 1935–1941.

Po Warszawę na Żerań

Wiśniewski wraz z bratem w latach 50. minionego wieku mieszkali na dalekiej prowincji, w wiosce pod Tomaszowem Lubelskim. Na ówczesne standardy byli kułakami. Na skalę przemysłową uprawiali buraki cukrowe. Wówczas nie było żadnych limitów produkcji cukru, a uprawa schodziła na pniu, kupowana przez państwowy przemysł cukrowniczy.

 

– Wraz z bratem zarabialiśmy olbrzymie pieniądze i ciągnęło nas do motoryzacji. Mieliśmy motocykle, zwykłe i z koszem. Jednak samochód, to samochód. Ponieważ nie lubiliśmy używanych, to nie mieliśmy specjalnego wyboru. W grę wchodziła tylko Warszawa M20 – opowiada Tadeusz Wiśniewski.

Była jesień 1959 roku. Już po żniwach buraczanych. Bracia Wiśniewscy wzięli po 120 tysięcy złotych, wsiedli w pociąg i po całym dniu jazdy wysiedli na Dworcu Wschodnim w Warszawie. A stamtąd to już krok do FSO.

 

Tego samego dnia dwie nowiutkie Warszawy M20 mknęły szosą lubelską w kierunku rodzinnej wsi. Jedna była niebieska, druga seledynowa. Były to jedne z pierwszych Warszaw w powiecie tomaszowskim.

Nawet kowal naprawi

Warszwa M20 nie była skomplikowaną maszyną. Gdzie jej do ówczesnych Opli czy Mercedesów. W pierwszych wersjach pod maską montowano silnik benzynowy R4 o pojemności skokowej 2120 cm sześć, dolnozaworowy M-20 o mocy 48 KM. W 1960 roku wprowadzono górnozaworowy silnik S-21 o mocy 70 KM.

Moment obrotowy przekazywany był poprzez suche jednotarczowe sprzęgło, trzybiegową manualną skrzynię biegów (od 1971 w niewielkiej liczbie egzemplarzy zamontowano skrzynię czterobiegową) i wał napędowy na tylną oś. Warszawa M20 mogła mknąć 105 km/h. Spalanie raczej było nieważne, bo paliwo 78-oktanowe (tzw. niebieska benzyna) było w cenie oranżady.

Pierwsze Warszawy (M20, 200, 201 i 202) to czterodrzwiowe berliny. Od 1964 produkowana była wersja sedan, zaś od 1965 pięciodrzwiowe kombi.

Śluby, zazdrość i bezdroża

Życie z „garbuską” płynęło w przyjemnych okolicznościach przyrody Polski wschodniej. – To było bardzo proste auto. W razie awarii nikt nie myślał o serwisie, tylko naprawiało się samemu, w garażu albo u miejscowej złotej rączki. Nierzadko i kowal robił za speca od Warszawki. Proste zwieszenie – przednie z wahaczami poprzecznymi i sprężyną śrubową, tylne – oś sztywna i resory, dolnozaworowy silnik – nigdy moja „garbuska” mnie nie zawiodła – opowiada Tadeusz Wiśniewski.

Wiosna, jesień - Warszawa M20 nie przejmowała się błotem na polskich drogach powiatowych. Zimą niestraszne jej były zaspy.

 

– A wtedy to były zimy. Jak skuło, to trzymało na dobre. Czasami, gdy zawiało śniegiem i skuło mrozem, to wolałem jeździć przez pola, a nie po drogach. Warszawka szła po zmarzniętym śniegu jak czołg, przebijała największe zaspy. Prosta trzybiegowa skrzynia i napęd na tył radziły sobie w każdych warunkach. Wrzucałem drugi bieg i hajda przed siebie po białym polu. Szła jak wojskowe GAZ-y – dodaje Wiśniewski.

Wiśniewski i jego „garbuska” byli bardzo popularni na wsi.

- Ilu sąsiadów powiozłem do ślubu, to już nawet nie pamiętam. W tamtym czasie większość wesel obsługiwała moja Warszawa. Nie ma co ukrywać, przez lata samochód był także przedmiotem zazdrości i powodem zawiści – dodaje pan Tadeusz.

Wiśniewski pozostał wierny Warszawom aż do 1982 roku. W 1969 sprzedał M20 i kupił za 140 tysięcy złotych wypasiony model 223 sedan z górnozaworowym silnikiem. – To był także bardzo dobry samochód – kończy pan Tadeusz.,

Warszawa przodkiem Żuka, Nysy i Tarpana

Warszawa była protoplastą wielu wersji. Od roku 1958 produkowano użytkowego pickupa. Warszawa służyła jako radiowóz, ambulans, furgon a nawet drezyna (jedna z nich stoi w muzeum kolejnictwa węgierskiego w Budapeszcie). Warszawy to konstrukcyjna podstawa dostawczych aut - Żuka, Nysy oraz Tarpana.
Przez cały czas Warszawa była modyfikowana – do produkcji nie wszedł niestety słynny model 210 z 1964 roku z eleganckim, kanciastym nadwoziem.

Ostatnia Warszawa zjechała z taśmy produkcyjnej 30 marca 1973 roku. Przez cały okres produkcji powstało ogółem 254 471 Warszaw, z czego 72 834 trafiło na eksport.

Paweł Puzio

 

fot. Janos Tamas/Wikimedia Commons na licencji Creative Commons 2.0

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty